Taylor's POV:
Minęło kilka minut zanim weszłam z powrotem do szkoły, musiałam porozmawiać z Peterem. I oczywiście załatwić parę bardzo ważnych spraw, o których nikomu nie powiem, ale znając moje życie i tą szkołę, za niecałą godzinę już każdy będzie wiedział o co chodzi. Dopiero zaczął się rok szkolny, a moje życie znów obróciło się o 180 stopni. Dlaczego znów? Bo pojawił się w nim ktoś inny niż tylko przyjaciele. Znam go długo, chciałam spróbować, ale to dupek, jak każdy. Dlaczego mam takiego pecha? Przechodząc korytarzem zwróciłam na siebie uwagę wszystkich. Patrzyli na mnie jak na jakąś kosmitkę, co zrobiłam? Stanęłam przy swojej szafce gdy Carly i Ann do mnie podeszły mówiąc coś, na co nie zwróciłam kompletnie uwagi, bo mój wzrok zwrócony był w stronę szatyna wchodzącego do szkoły, ubrany był w białe spodnie, supry, szarą bluzę, a na głowie miał kaptur przez co nie mogłam zobaczyć jego twarzy. Jego sposób chodzenia tak jakby gdzieś już widziałam. A może mam urojenia? Z zamyśleń wyrwał mnie głos dyrektora, surowo wołający moje imię przez co byłam zmuszona do niego podejść. Momentalnie stało się cicho, można było usłyszeć tylko dźwięk moich szpilek odbijanych o podłoże. Spojrzałam na chłopaka, który stanął obok Josh'a i Petera. Wciągnęłam szybko powietrze. Gdy podeszłam i stanęłam obok niego, zaczął:- Jak wiecie, kilka dni temu zaczął się rok szkolny. Mamy jednego nowego ucznia, Justin'a, który przedstawi się wam, jak już będziecie w klasach. Ponadto doszły mnie mniemania Pani Gardner - spojrzał na mnie wzrokiem wypalającym dziurę na mojej twarzy - że wykorzystuje Pani szkolne toalety do celów towarzyskich.
- Tak? Jakoś sobie nie przypominam takich rzeczy. Ale w sumie, jeśli tak się dzieje, to ja nie mam o niczym pojęcia Panie dyrektorze. Powinien mnie Pan z kimś pomylić. - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ah, to teraz się tak bawimy? Może wyjaśnisz wszystkim tutaj, co robiłaś dwadzieścia minut temu z Peterem Delgado, którego nigdzie nie mogłem znaleźć, a go szukałem? - naciskając akcent na 'szukałem' zwrócił głowę w stronę Petera.
- Tylko rozmawialiśmy.
- Czy ruchanie się w łazienkach to dla was rozmowy!? - rzucając teczkę na stolik obok niego, wymachnął rękami, aż wszyscy zamarli.
Odskakując w bok spojrzałam błagalnie na Petera, a ten zaśmiał się pod nosem.
- Tylko rozmawialiśmy, czy pan nie rozumie? Nigdy nie posunęłabym się do takich czynów.
Zauważając, że Ann idzie w moją stronę, odetchnęłam z ulgą.
- Panie dyrektorze to nie Taylor tam była, to ja.. - dokończyła ciszej.
- Co?! - sapnęłam tak, że tylko ona mogła to usłyszeć.
- Porozmawiamy w gabinecie Panno Sprouse, rozejść się - wziął teczkę i udał się w stronę gabinetu, zauważając to Ann, poszła za nim.
- Ja pierdolę - zakryłam twarz dłońmi zsuwając się w dół szafek.
Siedząc tak chwilę usłyszałam, że Peter podchodzi więc podniosłam wzrok czego od razu pożałowałam. Był zły.
Ciągnąc mnie za włosy w stronę starych piwnic szkolnych, uważał by nikt nic nie zobaczył.
- To boli, puszczaj! - kopiąc go szpilkami w końcu trafiłam na jego czuły punkt i natychmiast mnie puścił. Zdejmując szybko buty zaczęłam biec jak najdalej od niego. Wiedziałam jaki jest, w tej chwili mógłby mnie nawet zabić.
Wydostając się na górę, przecisnęłam się przez tłum odnajdując Carly i ciągnąc ją na bok
- Daj mi jakieś ciuchy, szybko! - krzyknęłam, na co bez słowa oddała mi kluczyk do samochodu, zostawiając buty szybkim krokiem udałam się w stronę jej auta. Wchodząc do środka chwyciłam pierwsze lepsze jeansy i koszulkę rozpuszczając włosy.
Po chwili przebrana założyłam kaptur na głowę i ostatkiem sił zawiązałam buty zamykając za sobą drzwi od samochodu. Zakluczyłam go i szybko oddychając poszłam w stronę szkoły.
Wchodząc na stołówkę moje oczy poraził blask odbijającego się światła od medaliku jakiejś osoby, nawet nie zdążyłam zarejestrować kogo. Odwracając się wpadłam na wysokiego szatyna.
- Prz-przepraszam - jąkając się spojrzałam na jego twarz, chłopak się speszył i spuścił wzrok chcąc odejść, przytrzymałam go za ramię - Czekaj.. Znam Cię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz